1 Maja – Św. Józefa Robotnika, Oblubieńca N.M.P. Robotnik powinien kochać Wiarę świętą



Boże, Stwórco wszechrzeczy, który nałożyłeś na rodzaj ludzki obowiązek pracy, spraw łaskawie, abyśmy za przykładem i pod opieką św. Józefa wykonywali prace, które nam nakazujesz, i otrzymali nagrodę, którą nam przyrzekasz.
Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego * Bóg przez wszystkie wieki wieków.
Amen.

Spraw Św. Józefie, abyśmy wiedli życie nieskalane; niech ono będzie bezpieczne pod Twoją opieką.

Alleluja.

(Ze Mszy Świętej na dzień 1 Maja)

J † M † J

>> Święta Rodzina w Nazarecie <<

    W osobie Józefa został dany Maryi przyjaciel, opiekun, pomocnik, doradca, a Jezusowi — wychowawca, żywiciel, ojciec, pierwszy wyznawca w bezustannej adoracji wielbiący Boga wcielonego. Nie mówiąc już o tym, że w osobie tego dziewiczego małżonka, i domniemanego tylko ojca, dany został wszystkim pokoleniom chrześcijańskich małżonków nieprześcigniony wzór męża i ojca według Serca Bożego. Dzięki małżeństwu Maryi i Józefa Syn Boży mógł stać się w całej pełni tym, czym chciał i musiał być: Synem Człowieczym, wzrastającym pomiędzy ojcem i matką, dzielącym Ich życie i pracę, uległym Ich woli i rozkazom. Tylko w tych ramach mógł Jezus dać nam pełny wzór uświęconego życia rodzinnego i poglądowo wyłożyć ludziom, na czym polega istota małżeńskiej spójni, wzajemnej miłości do siebie męża i żony oraz miłości Ich obojga dla dziecka będącego ośrodkiem ich życia. Zatrzymajmy się jeszcze chwilę w podziwie przed obrazem małżeństwa tych dwojga Najczystszych, których za Ich ziemskiego życia ludzie obejmowali wspólnym mianem rodziców Jezusowych; małżeństwa, którego spójnią była dziewiczość, jednością — kryjąca Ich oboje zasłona: łaski Ducha Świętego, celem — miłość Jezusa i czuwanie nad Nim, dobytkiem — cnoty, a posagiem — łaska; małżeństwo, którego treścią była najczystsza płomienna miłość, jaką miłują się wzajem w Niebie Aniołowie, więcej jeszcze, bo Trzy Osoby Przenajświętszej Trójcy. Sercem, a nie ciałem, łączą się ze sobą —·jak powiada św. Tomasz — ci święci małżonkowie. Podobnie jak gwiazdy nie ciałem się jednoczą, lecz przenikają się wzajemnie światłem; jak palmy splatają się nie korzeniami, lecz wierzchołkiem, nie pniami, lecz gałęziami”.

"Życie Matki Bożej" — J. J. A. Nicolas

∗                    ∗



Apotheosis of Saint Joseph the Worker.
Joseph Sebastian (1710-1768) and Johann Baptist (1712- ca.1787) Klauber.[Arch:1944A/1944B]

Robotnik powinien kochać Wiarę świętą

(1893)

    Cztery są rzeczy, które robotnik kochać winien, i to: Wiarę świętą, rodzinę a także Ojczyznę, pracę i umiarkowanie.
    My pierwszej miłości poświęcimy tu uwagi nasze.

    Najwyżej ze wszystkiego stoi święta Wiara katolicka; tę więc robotnik na pierwszem miejscu kochać powinien i publicznie do niej się przyznawać.

    O świętym Ludwiku, królu francuskim, opowiadają, że szczególniejszą miłością otaczał ono święte miejsce, na którem odebrał Chrzest święty, a zatem godność chrześcijanina.
    Bardzo chętnie odwiedzał on małą zamkową kaplicę w Poasy (Poissi) i klękał przed chrzcielnicą, aby dziękować Bogu za wielką łaskę Chrztu świętego i za odebraną na nim wielką godność chrześcijanina.
    Z tego samego powodu podpisywał się nieraz jako król „Ludwik z Poasy“.  
    Kiedy się temu dziwiono i pytano go, czemu tak wielką czcią otacza skromną kapliczkę w Poasy, w której tylko Chrzest św. odebrał, a obojętniejszy jest na tum wspaniały w Rheims, w którym został ukoronowany na króla, odpowiedział prawdziwie po chrześcijańsku: „przyjaciele moi, nie miałżebym miejsca, na którem odebrałem godność chrześcijanina, wyżej cenić, aniżeli miejsce,  na którem przemijającą tylko godność króla ziemskiego odebrałem? W Rheims ozdobiono mnie przemijającą tylko koroną ojca mego i namaszczono mnie na króla ziemskiego; a w Poissi ozdobiono mnie w dyadem Chrystusa i namaszczono Olejem świętym Odkupienia na dziecko Boże. Przez ukoronowanie w Rheims uzyskałem tylko prawo wstąpienia na tron ziemski, którego chwała i blask dla mnie z śmiercią przeminą; zaś na Chrzcie świętym w Poissi odebrałem prawo do Nieba, do dziedzictwa Bożego i chwały niewypowiedzianej.

    Tak, robotniku chrześcijański, na tem polega wielkie szczęście, jakie płynie dla ciebie z świętej Wiary: przez nią stałeś się dzieckiem ukochanego Boga nieskończonego, wobec którego i najbogatszy pan ziemi i najpotężniejszy książę jest biedny, słaby i nędzny; przez nią pozyskałeś prawo do niewymownie wielkich i wiecznych dóbr i rozkoszy, z któremi i najpiękniejsze pociechy i największe bogactwa ziemi w porównanie iść nie mogą. Jeżeli kochasz tę Wiarę z całego serca i wedle jej zasad spełniasz czyny twoje, natenczas będzie ona dla ciebie silną podporą na drodze twego żywota, tarczą obronną w pokusach, mocą niezwyciężoną w smutkach i dolegliwościach, jasną pochodnią i słodką pociechą w poważnej chwili śmierci.

    Robotnik miłujący i praktykujący chrześcijańską swą religię, jest moralnie dobrym robotnikiem, ucieka przed grzechem i zbrodnią i wypełnia wiernie obowiązki swoje.
    Boć Wiara ukazuje mu straszną złość grzechu, mówi mu, że jest największem nieszczęściem dla człowieka.
    W chwili pokusy przypomina mu Boga wszechobecnego, którego oko wszędzie na niego zwrócone i wszystko w nim przepatruje, wnika aż do tajników serca, przypomina mu Sędziego nieskończenie Świętego i Sprawiedliwego, który prędzej czy później z całego życia rachunku zażąda, — zwraca uwagę na wieczność z niezliczonemu uciechami dla sprawiedliwego, z niewypowiedzianemi mękami dla grzesznika.
    Wiara wreszcie otwiera mu w Sakramentach świętych, w Najświętszej Ofierze Mszy świętej i w modlitwie źródło bogate łaski Bożej, w którem znaleźć może moc przeciw wszystkim niebezpieczeństwom, bijącym na niego z zewnątrz i z wewnątrz i zagrażającym zbawieniu jego.

    My, dzięki Bogu, mamy tysiące tysięcy robotników, którzy idą w życiu za głosem Kościoła świętego, którzy się modlą i Sakramenta święte od czasu do czasu przyjmują i czerpią z tego moc i siłę do przezwyciężenia złych skłonności i wśród świata grzesznego prowadzą życie cnotliwe.
    Znajdują się oni może w ludnem mieście, złe mowy odbijają się prawie codziennie o ich uszy; świat nęci ich rozkoszami swemi do siebie; ludzie przewrotni odsłaniają przed nimi nieszczęsne i bezbożne swoje zasady; za poczciwość i cnotę spotyka ich pogarda, a jednak wszystko to odbija się tylko o złote ich serca; mocno trzymają się Boga i cnoty; nie chwieje się, jak nie drzy skała na morzu, chociaż najstraszniejsze burze na nią uderzają.

    Ale niestety jest też i wielu robotników, którzy zeszli z drogi cnoty, których złe skłonności i namiętności strawiły, którzy może tak nisko upadli, że przestali wierzyć, iżby się jeszcze na wyżyny cnoty wznieść mogli.
    A przecież, o mój Boże, i oni kiedyś posiadali tak piękne zdolności i skłonności; — i przyszło na nich zgorszenie, przyszli do nich źli ludzie, a oni poszli za tem wszystkiem!
    I przestali się modlić, poszli w Niedzielę do pracy, zapomnieli o Mszy św. i kazaniu, porzucili spowiedź i Komunią św., łamali posty, pogardzili Wiarą; i w głowie i w sercu ciemność zaległa i pili grzechy jak wodę i na rozpustę się wylali.
    O, czy nie taki obraz tych wielu zbłąkanych, co porzuciwszy progi domowe, ojców chatę, poszli w obce strony, a tam porzucili Wiarę i Kościołem pogardzili? Wierzaj mi, robotniku, nieraz ja już w życiu widziałem takie serca i czytałem w ich głębinach; widziałem złość i występek i straszne zepsucie.
    Alem też widział i proste i czyste serca robotników Wiarą przejętych i łzy radości spływały z ócz moich na widok, że takie piękne!

    Robotnik miłujący chrześcijańską swą religią i podług niej żyjący, żyje swobodnie i szczęśliwie. Prawda to, że robotnik szczególniej narażony jest w życiu na wielkie trudności, ale któż bez nich pędzi życie?
    Równo podzielić majątków, zaszczytów i uciech na ziemi nie można, — a gdyby rzeczywiście to kiedy udać się miało, to nie na długo.
    Przecież nie równi są ludzie zdolnościami, skłonnościami, chęcią do pracy i cielesnemi siłami, więc też nie może być równości w majątku i sławie,
    I gdybyż chciano gwałtem utrzymać równość w posiadaniu i używaniu, czyżby nie stłumiono tem u wielu chęci do pracy i zmysłu gospodarczego? Bo jakiż mógłby mieć interes wtenczas robotnik w tem, żeby dzień po dniu miał się trudzić i środkami pracy oszczędnie rozporządzać? Owoców pracy i potu najmniejby wtenczas dostarczał. Na różnych wyspach Australii istnieje od wieków pewien rodzaj socyalizmu, że gmina tylko ziemię posiada. I jakież tego następstwo?
    Otóż mieszkańcy oddają się najstraszniejszemu lenistwu, są niemoralni, prawie zawsze głodem zagrożeni, chociaż mieszkają na ziemi, na której prawie co miesiąc sprzątaćby można.
    A czegóż dopiero możnaby się spodziewać na ziemi, z której tylko z wielkim mozołem wydobywają się małe owoce? Zaiste, on podział posiadłości i używania, za jakiem w świecie gardłują ludzie przewrotu, nie zmniejszyłby trosk i mozołów, lecz chybaby je powiększył.

    Robotnik prawdziwie religijny pogodzi się łatwo z trudnościami i ciężarami życia. Stara się i on wprawdzie o to, aby na drodze prawnej znalazł ulgę w trudnościach i niedomaganiach, na jakie klasy pracujące są narażone; stara się i on wszelkiemi środkami prawnemi o naprawę osobistego swego położenia, ale to, czego przy najlepszej woli zmienić nie można, znosi z chrześcijańską cierpliwością.
    Wie on o tem dobrze, że Boża to Mądrość i dobrotliwa Opatrzność tak postanowiła różnicę stanów, i w organach nie mogą wszystkie piszczałki być równo długie i równo obszerne. To każdy rozumie, chociażby i nic nie rozumiał o grze na organach.
    Od nierówności piszczałek zależy rozmaitość tonów, a od wspólnego różnych tonów brzmienia zawisła piękna harmonia. Tak i na rozmaitości stanów polega tak potrzebne zgodne działanie społeczeństwa ludzkiego i dla tego jest ona cudownem zrządzeniem Bożem.

    Prawdziwie chrześcijański robotnik wie o tem, że mozoły i trudności jego stanu nastręczają mu sposobność znakomitą do ćwiczenia się w cnocie i zbierania zasług obfitych na wieczność; w mozolnem powołaniu swojem spogląda on na Boskiego Zbawiciela swego, który z Miłości ku nam znosił przez całe lata ciężary i trudy i sam na Krzyżu wylał Krew Swoją aż do kropli ostatniej, w Komunii świętej, którą od czasu do czasu z nabożeństwem przyjmuje, odbiera od Pana i Zbawiciela swojego moc i łaskę do tego, aby znosił cierpliwie i z zadowolnieniem utrapienia w stosunkach swoich i doznaje słodyczy onych słów Chrystusowych: „o wy wszyscy, którzy jesteście obciążeni, pójdźcie do Mnie; Ja was orzeźwię.*
    I szczęśliwszy on od niejednego bogacza, który mieszka w wspaniałym pałacu, na tysiące liczy majątki swoje, ale Boga wydalił z serca swego i z swej rodziny.

    Pytano się razu pewnego robotnika bardzo pobożnego: czem się to dzieje, że pomimo wszystkich ucisków żywota jednak może zachować taką równowagę i swobodę ducha.
    Na to taką dał on odpowiedź: Co rano, zanim wyruszę do pracy i pomiędzy ludzi, zwracam uważnie oczy moje na trzy rzeczy. Najprzód wznoszę je do nieba i przypominam sobie, że główna moja dążność i cel mojego życia tam dotąd się zwraca; potem spuszczam oczy moje ku ziemi i wspominam sobie, jak mało mi miejsca potrzeba, abym kiedyś na niej grób mój znalazł; w końcu potrzecie oglądam się w około siebie i patrzę na mnóstwo tych ludzi, którym gorzej aniżeli mnie się powodzi.  W ten sposób godzę się z przykrościami życia i czuję się zadowolnionym z stanu mego.

    Wiara święta jest wielkim skarbem, dla tego trzeba jej strzedz z wielką starannością, aby niczego z niej nie uronić.
    W świecie, mianowicie w wielkich miastach, gdzie wielkie są fabryki i napływ wielki różnych ludzi z świata, są ludzie bezbożni, którzy z pogardą się wyrażają o Wierze katolickiej, szydzą z Biskupów i Kapłanów, z nabożeństwa i cnoty, wyśmiewają się z tego i depcą to nogami, co przez wieki całe było uważane za święte i czcigodne, targają się nawet na Boską Osobę Zbawiciela naszego, nie chcą uznać go Bogiem, miotają bluźnierstwami na niego, jak kiedyś je miotali faryzeusze.
    Robotniku chrześcijański, robotnico, unikaj takich osób, ile tylko możesz. A jeżeli musisz być wśród nich i z nimi w twej pracy i nie możesz ich zupełnie pominąć, to nie daj się bałamucić bezbożnemi ich mowami i nic nie znaczącemi słowami. O tem zawsze pamiętaj, niewiadomość, pycha a szczególniej nieczystość są przyczyną niewiary, zaś prawdziwe wykształcenie i gruntowna wiedza bardzo dobrze z Wiarą się zgadzają.
    Po wszystkie czasy żyli mężowie o wielkich zdolnościach, którzy przez całe życie swoje poświęcali się z wielkim zapałem i gorliwością naukom a duchem swoim wnikali w największe tajemnica badań filozoficznych, a przy tem byli najpokorniejsi w Wierze i najwierniejszymi zwolennikami Chrystusa i Jego Kościoła.

    Przedewszystkiem trzeba unikać socyalistów i nie łączyć się z nimi!
    Oni mówią, że religia jest rzeczą prywatną i że oni tępić jej nie chcą; temu nie możną i nie trzeba wierzyć, bo ich przewódcy nieraz to już wypowiedzieli publicznie, że oni na pierwszem miejscu Kościołowi Katolickiemu i Jego Kapłanom walkę wypowiedzieli, że wiara w Chrystusa jest złem, od którego świat trzeba wybawić. Więc trzeba zamykać ucho na ich podszepty i nadzieje, jakie budzić pragną; z nich, z ich niewiary i bezbożności nie może doprawdy społeczeństwo odnieść zbawienia i ratunku.

    Jeśli chcesz Wiarę w sercu zachować, to nie czytaj książki, gazety, pisma, z których przebija nieprzyjaźń dla świętej naszej religii albo dla dobrych obyczajów; — te książki to wilki drapieżne w odzieniu owczem światła wolności i braterstwa. Ilu to robotników, szczególniej młodych, niedoświadczonych robotników straciło przy takich pismach, książkach najwyższe dobro, to jest Wiarę i cnotę? I tobie może już wciskali w rękę takie pisma, książki, które zioną nienawiścią do najwyższych a nieprzemiennych dóbr człowieka, które błotem obrzucają twoją Wiarę, Kościół, dom twój, twoją ziemię, obyczaj, mowę!

    Ze złodziejem i nikczemnym zwodzicielem niewinności nie zawierasz przyjaźni i wstydzisz się i rumienisz, kiedybyś chociażby tylko pięć minut miał z nim mówić na ulicy.
    Równie niebezpieczne, niebezpieczniejsze aniżeli złodziej, aniżeli uwodziciel są bezbożne książki i gazety.
    Chcesz tedy pozostać religijnym i cnotliwym, to strzeż się tych książek i gazet jak trucizny.

    Jeśli chcesz Wiarę zachować, to święć Niedzielę.
    Od chrześcijańskiego święcenia Niedzieli zależy przedewszystkiem życie religijne pojedynczych ludzi i całego społeczeństwa. Smutne to dzisiaj pozostawia w duszy wrażenie ilekroć patrzeć przychodzi, jak w wielu miastach i niektórych okolicach na wsiach gwałcą Niedzielę. To się mści na człowieku i odbiera mu religią i cnotę.

    Niedzieli potrzeba przedewszystkiem robotnikowi. Niedziela jest dla niego dobrodziejstwem cielesnem; bo w Niedzielę odpoczywa on po trudach ubiegłego tygodnia i zbiera nowe siły do pracy chętnie na poniedziałek.
    Praca bez Niedzieli, bez dnia wypoczynku musi przed czasem zrujnować zdrowie i przed czasem do grobu spycha.

    Niedziela jest dla robotnika wielkim duchowym wypoczynkiem. W Niedzielę jest robotnik jakby sobie samemu, lepszej stronie siebie oddany, podczas gdy w dni powszednie zamknięty jest jakby w więzach i przykuty do ziemi i niskich rzeczy.
    Patrz na robotnika całe dni obracającego się wśród maszyny przy węglach, piecach, w ciągłym tartasie, na robotnika bezustannie do pługa, łopaty, jakby przykutego; — gdyby dla niego nie było Niedzieli, musiałby stępić jego umysł, zamknąć się duch jego, — widziałby się chyba niewolnikiem onych maszyn, pieców, onych cep, pługa, stajni, obory.
    Gdzie nie ma Niedzieli, tam dopełnia się degradacya robotnika, bo pozbawia go się godności chrześciańskiej, a robotnik spada do zwierzęcia roboczego.
    Niedziela, kiedy po chrześcijańsku ją spędza, podnosi robotnika, uzacnia, uszlachetnia; — ona jest słońcem dla niego, z którego wyższe światło i życie spływa w cudownych promieniach na żywot jego na ziemi.

    Niedziela jest także dobrodziejstwem dla rodziny robotnika. Jakie to szczęście dla zwyczajnego człowieka, dla ojca, którego dni przemijają w twardej, ciężkiej pracy, kiedy więzami delikatnemi czystej i uszlachetniającej miłości złączony jest z rodziną swoją? Piękny ten stosunek wynagrodzi mu niejedną gorycz, którą znieść musi; stawa się dla niego moralną podporą, zachętą do ochoczości w pracy, zabiegliwości, a to przecież dla rodziny wielkiem jest szczęściem. A Niedziela przecież jest dniem, który robotnika na godziny całe sprowadza do rodziny!
    Robotnik wysłuchawszy w Niedzielę z rodziną Mszy św. i kazania, zbiera się z nią u stołu do obiadu, który w Niedzielę lepszy i smaczniejszy aniżeli w dni robocze; po obiedzie spędza chwile w rozmowie przyjemnej z żoną swoją, wymienia z nią myśli, podaje plany na przyszłość, do czego wszystkiego w dni powszednie zbywa na czasie. Zastanawiają się oboje nad tem, co kupić, nabyć, co potrzebne do wychowania dzieci.
    W otoczeniu ojca i matki bawi się dziatwa wspólnie z sobą; jedno i drugie przychodzi do nich, obejmie za szyję, za kolana, ucałuje rękę, pieści się z nimi, to pyta się naiwnie, to się śmieje swobodnie, a ojciec i matka odpowiadają, uczą, upominają. I biorą jedno i drugie dziecko na kolana, a przy tem topnieje serce z szczęścia — i za nicby nie oddali tej rozkoszy i czerpią oboje w tem odwagę do nowej pracy, walk, trudów, aby bez wytchnienia pracować dla dzieci i dla nich się poświęcać. I tak nadaje Niedziela złotym więzom miłością jakie robotnika z rodziną krępują, nową siłę i moc, nowe poświęcenie!

    Więc święcić trzeba Niedzielę, jak Bóg i Kościół nakazuje. Chodź więc do kościoła na Mszę św. i słuchaj chętnie kazania. Nie oddawaj się pracom niewolniczym, chyba że ci grożą odjęciem pracy, chleba. A kiedy cię zmuszą do takiej pracy, natenczas urządzaj się, abyś mógł jednak pójść do kościoła.
    Jeżeli musisz pracować, wstań dla tego rychlej, abyś rychlej mógł pracę ukończyć. Bóg sowitą za tę ofiarę da ci nagrodę. A kiedy w święcie bardzo daleko masz do kościoła, postaraj się o pismo religijne, przeczytaj sobie w Niedzielę naukę, zbierz towarzyszów twej pracy w około siebie, i urządź sobie z nimi nabożeństwo domowe. Odmów modlitwy do Mszy św., Różaniec, przeczytaj kazanie lub naukę i zaśpiewaj jednę lub drugą pieśń pobożną. Bóg i to przyjmie kiedy inaczej w życiu nie idzie.

    Przystępuj też od czasu do czasu w Niedzielę pobożnie do Sakramentów św. pokuty i Ołtarza; przystępuj choćby co kwartał, a pamiętaj, że im częściej to czynić będziesz, tem będziesz pobożniejszy i szczęśliwszy w życiu, tem lepiej będzie ci się powodziło i tem bardziej Bóg kochać cię będzie.

    Nie zapominaj też nigdy o pacierzu twoim rannym i wieczornym, abyś z Bogiem dzień zaczynał i kończył.
    Św. Wincenty a Paulo powiedział: „Po człowieku, który rano pacierza nie mówi, nie można się wiele dobrego spodziewać". Idąc do pracy ofiaruj się Bogu i Panu twemu; wszystko na chwałę Boga powtarzaj sobie często.

    Światło zamiera kiedy oleju nie dolejesz; ogień gaśnie, kiedy drew na kominku nie przyłożysz. Tak zamiera i Wiara, kiedy się jej nie poda nowego żywiołu.
    A ten nowy żywioł zamknięty w modlitwie, w nabożeństwie, w przyjmowaniu Sakramentów św., więc módl się, uczęszczaj pilnie na nabożeństwo, spowiadaj się często i przystępuj często do Komunii Świętej, a zachowasz w sercu Wiarę, skarb najdroższy na życie i śmierć.

Posłaniec Św. Józefa. R.12 maj 1893 i luty1893.

∗                    ∗

Modlitwa codzienna do Św. Józefa.

    Do Ciebie, Św. Józefie, uciekamy się w naszej potrzebie. Wezwawszy pomocy Najświętszej Oblubienicy Twojej, prosimy i Ciebie, pełni ufności, o opiekę.
    Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą Bożą Rodzicielką, przez miłość, z jaką tuliłeś do siebie Dzieciątko Jezus, pokornie Cię prosimy, abyś raczył łaskawie spojrzeć na dziedzictwo, które Jezus Chrystus Krwią Swoją odkupił i abyś w potrzebach naszych potężną Twą opieką przybył nam w pomoc.
    Troskliwy Opiekunie Przenajświętszej Rodziny, czuwaj nad wybranem potomstwem Jezusa Chrystusa; oddal od nas, ukochany Ojcze, wszelką zarazę błędu i zepsucia.
    Opiekuj się nami łaskawie z Nieba, silny nasz Pomocniku w walce z mocami ciemności i jak niegdyś ocaliłeś Dzieciątko Jezus z największego niebezpieczeństwa życia, tak broń teraz Kościół Boży od wszystkich zasadzek nieprzyjacielskich i miej nas wszystkich w nieustannej opiece, abyśmy za Twoim przykładem i z Twoją pomocą bogobojnie żyć, chwalebnie umrzeć i w niebie szczęśliwość wieczną otrzymać mogli. AMEN .

    7 lat i 7 kwadragen odpustu udzielił Ojciec św . Leon XIII za odnowienie powyższej modlitwy w Encyklice z dnia 5 sierpnia 1889 r., poczynaiącej się od słów: „Quamquam pluries.“

Posłaniec Św. Józefa R. 12, wrzesień1893)

∗                    ∗

W załączeniu:

 

Maj poświęcony Królowej miesiąca Maja

>> Nabożeństwo Majowe [AUDIO] << 

∗                    ∗

 


                Kýrie, eléison. Chríste, eléison. Kýrie, eléison.
                Chríste, áudi nos. Chríste, exáudi nos.

                Páter de caélis, Déus, miserére nóbis.
                Fíli, Redémptor múndi, Déus, miserére nóbis.
                Spíritus Sáncte, Déus, miserére nóbis.
                Sáncta Trínitas, únus Déus, miserére nóbis.

                Sáncta María, ora pro nobis.
                Sáncte Ióseph, ora pro nobis.
                Próles Dávid ínclita,
                Lúmen Patriarchárum,
                Déi Genitrícis Spónse,
                Cústos pudíce Vírginis,
                Fílii Déi nutrície,
                Chrísti defénsor sédule,
                Almae Famíliae praéses,
                Ióseph iustíssime,
                Ióseph castíssime,
                Ióseph prudentíssime,
                Ióseph fortíssime,
                Ióseph oboedientíssime,
                Ióseph fidelíssime,
                Spéculum patiéntiae,
                Amátor paupertátis,
                Exémplar opíficum,
                Domésticae vítae décus,
                Cústos vírginum,
                Familiárum colúmen,
                Solátium miserórum,
                Spés aegrotántium,
                Patróne moriéntium,
                Térror daémonum,
                Protéctor sánctae Ecclésiae,

                Agnus Déi, quí tóllis peccáta múndi, párce nóbis, Dómine.
                Agnus Déi, quí tóllis peccáta múndi, exáudi nos, Dómine.
                Agnus Déi, quí tóllis peccáta múndi, miserére nóbis.

                V. Constítuit éum dóminum dómus súae.
                R. Et príncipem ómnis possessiónis súae.

                Orémus. Deus, qui ineffábili providéntia beátum Jóseph sanctíssimae Genetrícis túae Spónsum elígere dignátus es: praésta, quaésumus; ut, quém protectórem venerámur in térris, intercessórem habére mereámur in caélis: Qui vívis et régnas in saécula saeculórum.
                R. Amen.

 

.............................................................................................................................................................................................................................

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niewielu już zostało lekarzy... Dr Zbigniew Hałat NIE ŻYJE! Requiescat in pace...

Zbezczeszczenie Kaplicy Jasnogórskiej (!!!) ŚWIĘTOKRADZTWO (!!!)

Nowenna przed każdym Pierwszym Piątkiem Miesiąca

79. Rocznica Rzezi Wołyńskiej! POLECANA Lektura

Apokaliptyczna wojna o rozum i wolę, o duszę człowieka...

Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio...

O jakże mi Ciebie żal... Polsko!...

…rynek zbytu potrzebny OD ZARAZ (!!!)

"Na wieki będę wychwalać Boże Miłosierdzie" — Święty Alojzy Gonzaga.

Powstanie Warszawskie 1944. Pamięć i Modlitwa.